W tym odcinku rozprawiam się z popularnymi mitami dotyczącymi zaburzeń odżywiania. O problemie tym mówi się coraz więcej. Mimo tego wciąż dla wielu osób pozostaje on niezrozumiały, pełen niedomówień i często również pełen fałszywych przekonań. Chociaż z częścią tego typu mitów postaram się zmierzyć.
Mit 1: Zaburzenia odżywiania to „wymysły” młodych dziewcząt
Na jednej z konferencji, na której miałam okazję występować kilka lat temu, w ramach mojej prezentacji pokazywałam pewien screen z internetu. Znajdował się tam komentarz, w którym anonimowy internauta wyraził bardzo krzywdzącą opinię na temat osób borykających się z zaburzeniami odżywiania. Opinia ta sugerowała, że zaburzenia odżywiania to fanaberia, użyto też stwierdzenia, że komuś się w „dupie poprzewracało”, bo ma za dobrze. No właśnie. Dla osób, które nie znają tego tematu, zaburzenia odżywiania będą tylko fanaberią, które – na dodatek – dotyczą tylko młodych osób.
Oczywiście nie jest to absolutnie fanaberia. Zacznijmy jednak od tego, że na zaburzenia odżywiania chorują nie tylko młode osoby. Rzeczywiście znaczącą grupą osób chorujących są nastolatkowie, osoby wchodzące w wiek tzw. adolescencji. Jest to czas dynamicznych zmian, związanych z wyglądem zewnętrznym, ale również z tym, co się dzieje w głowach nastolatków. Natomiast na zaburzenia odżywiania chorują także osoby dorosłe, w tym również osoby w wieku starszym. Pojawia się bowiem coraz więcej prac, które analizują zaburzenia odżywiania w grupie tzw. seniorów. Absolutnym mitem jest więc to, że zaburzenia odżywiania dotyczą tylko młodych osób.
Wracając do „fanaberii”, jak to określił internauta, tego typu nastawienie społeczeństwa powoduje również, że przyznanie się do choroby może być obarczone dużym wstydem. Wracam tu do osób dorosłych, które przez pryzmat tego typu komunikatów, mogą być wręcz deprecjonowane w swojej chorobie. Wszak według obiegowej opinii, jest to tylko fanaberia młodych ludzi. To może powodować, że osoby takie później nie trafiają do specjalistów, którzy mogą im pomóc. Spotykając się z tego typu komunikatami, mogą wypierać bowiem fakt o zaistniałej chorobie.
Mit 2: Za zaburzenia odżywiania odpowiadają media
Kolejnym mitem, a właściwie półprawdą, jest to, że przyczyną zaburzeń odżywiania są mass media – media społecznościowe, reklamy, modelki i wszystko, co się z tym światem wiąże. Prawdą jest, że nierealne wizerunki ciała zdecydowanie oddziałują na samoocenę wielu osób, postrzeganie tzw. normalnego ciała. Szczególnie dotyczy to osób młodych. Tak pokazywany nierealny wizerunek ciała ma szansę spowodować, że osoby wkraczające w okres dojrzewania, mogą odbierać go jako wzorzec ciała – takiego, jakie powinniśmy mieć.
Tymczasem w dużej mierze są to ciała retuszowane, uzyskiwane konkretnymi pozami i odpowiednim ustawieniem oświetlenia podczas sesji fotograficznej. Bardzo młode osoby nie mają jeszcze takich filtrów, które umożliwiają im odsianie tego nierealistycznego wizerunku i nierealistycznego świata od tego prawdziwego. Świata, w którym są i fałdki na brzuchu gdy siedzimy, cellulit i szereg innych rzeczy. Absolutnie zgadzam się z tym i jest to prawdą, że te wizerunki ciał, którymi jesteśmy karmieni, mają wpływ na to, jak się ze sobą czujemy oraz na to, jak postrzegamy „normalne” ciało. Mogą wpędzać w kompleksy i skłaniać do podejmowania prób odchudzania czy innych interwencji. Natomiast czy możemy powiedzieć, że tylko to jest przyczyną zaburzeń odżywiania? Absolutnie nie.
W przypadku zaburzeń odżywiania mówimy o złożonym modelu ich powstawania. Mowa tu więc o szeregu różnych uwarunkowań – rodzinnych, cechach indywidualnych, wpływie otoczenia i wielu innych czynników. A zatem mass media dokładają swoją pewną cegiełkę. Jednak nie można powiedzieć, że są one jedyną przyczyną występowania zaburzeń odżywiania.
Mit 3: Zaburzenia odżywiania to problem z jedzeniem
Kolejny mit, z którym bardzo często się spotykam, to myślenie o zaburzeniach odżywiania, tylko i wyłącznie jako o problemie z jedzeniem – jedzeniem zbyt dużo/nieadekwatnie lub z niejedzeniem wcale, w zależności od tego, o jakim zaburzeniu odżywiania będziemy mówili.
W rzeczywistości zachowania, które widzimy, są wierzchołkiem góry lodowej. Jest to sposób radzenia sobie tej konkretnej osoby z codziennym życiem, napięciem, stresem. Jest to mechanizm, który ta osoba sobie wykształciła z różnych powodów. Natomiast to, z czym należy pracować, aby z tymi zaburzeniami się pożegnać, jest zdecydowanie głębiej. I do tego trzeba dociec, aby móc skutecznie prowadzić terapię zaburzeń odżywiania.
To powoduje zatem, że dietetyk, specjalista zajmujący się odżywianiem, jest jednym puzzlem układanki, która przyczynia się do tego, by danej osobie pomóc. Natomiast absolutnie nie można wyjść z założenia, że wystarczy iść do dietetyka, który rozpisze dietę.
Gdyby to było takie proste, nie mówilibyśmy o osobach, które chorują przewlekle na zaburzenia odżywiania. Tymczasem są to często historie wielu lat walki, choć nie wiem, czy to jest najlepsze słowo. Pewnie każda osoba, która przeszła przez zaburzenia odżywiania, może na to patrzeć przez nieco inny pryzmat.
Natomiast absolutnie do zapamiętania jest to, że: „tu nie chodzi o jedzenie”. Posłużyłam się w tym momencie hasłem kampanii stworzonej przez Ogólnopolskie Centrum Zaburzeń Odżywiania. Hasło to uważam za bardzo trafne, które dobitnie podkreśla, że często postrzegamy zaburzenia przez pryzmat jedzenia lub niejedzenia i ogólnie to na nim się skupiamy. Jednak jest więcej rzeczy, które stoją za problemem i powodują, że dana osoba zachowuje się w taki, a nie inny sposób.
Mit 4: Zaburzenia odżywiania dotyczą tylko kobiet
Można się także spotkać z takimi głosami, że zaburzenia odżywiania dotyczą wyłącznie kobiet. Jest to kolejny mit, który chciałabym wyprostować. Otóż przeważająca liczba chorujących osób, to rzeczywiście kobiety. Nie jest jednak prawdą, że mężczyźni w ogóle nie chorują. Stanowią oni niższy odsetek, zdecydowanie rzadszy, ale zaburzenia odżywiania u mężczyzn również się zdarzają.
Jest o tyle istotne, by mówić o tym, ponieważ tego typu błędne przekonania mogą powodować, że osoby dotknięte problemem, nie będą szukały pomocy. Bo przecież mężczyźni nie chorują. To może też napędzać koło zamknięte. Bo osoby, które podlegają tego typu mitom, nie zgłaszają się one do ośrodków w celu uzyskania diagnozy, co powoduje zaniżanie statystyk, przez co nie znamy prawdziwej skali tego problemu w tej grupie.
Każdy może zachorować na zaburzenia odżywiania. A to, że wyróżniamy różne grupy osób bardziej lub mniej narażonych, jest standardem. Tak samo jest w przypadku innych chorób. Nie tylko tych, które mają podłoże psychologiczne.
Mit 5: Masa ciała to wyznacznik, czy ktoś choruje na zaburzenia odżywiania, czy nie
Masa ciała i wygląd nie jest wyznacznikiem tego, czy dana osoba choruje czy nie. Być może taki pogląd wynika z tego, że jeszcze jakiś czas temu jeśli mówiono o zaburzeniach odżywiania, to głównie w kontekście anoreksji, która jest – być może źle to zabrzmi – „pokazowa”. Bo kiedy mówimy o anoreksji w telewizji, bardzo często przywoływane są drastyczne obrazy osób o skrajnie niskiej masie ciała. Jest to więc bardzo medialny obraz. Stąd być może wiele osób jednoznacznie kojarzy zaburzenia odżywiania tylko i wyłącznie z anoreksją, a co za tym idzie – niską masą ciała. Natomiast zaburzeń odżywiania jest wiele i nie wszystkie „widać”.
Wystarczy przywołać chociażby bulimię, która w obrazie klinicznym dość mocno różni się od anoreksji i w której osoby chore często masę ciała mają w normie lub mogą mieć niewielką nadwagę. Na pierwszy rzut oka nie jesteśmy w stanie stwierdzić, że ktoś choruje na bulimię. Dodatkowo np. osoba borykająca się z kompulsywnym objadaniem się, może mieć nadmierną masę ciała czy otyłość. A zatem coś, co nie wszystkim kojarzy się z zaburzeniem odżywiania (opisywaną wcześniej anoreksją). Wręcz odwrotnie – jak otyły może mieć zaburzenia odżywiania? Mówię to oczywiście z przekąsem, bo ja doskonale wiem, że może. Natomiast ta mitologia jest wciąż obecna i w głowach wielu osób, wizerunek chorujących jest dość mocno naszpikowany medialnymi obrazami. Te opowiadają nam część prawdy o zaburzeniach odżywiania, ale nie wyczerpują całego tematu.
Mit 6: Masa ciała w normie = wyleczenie z zaburzeń odżywiania
Kolejny mit, to ten, w którym powrót do prawidłowej masy ciała, jest równoznaczny z wyzdrowieniem osoby dotkniętej zaburzeniami jedzenia. Na pewno przywrócenie prawidłowej, zdrowej masy ciała jest bardzo istotne. Z punktu widzenia funkcjonowania chorego, pozwala nam wyrównać go na poziomie fizjologicznym. Natomiast nie jest to gwarant wyjścia z zaburzeń odżywiania.
Ważny jest stan emocjonalny chorego, jego myśli i przekonania. Dlatego sam specjalista odżywiania, nie mający kompetencji psychodietetycznych, psychologicznych, nie jest w stanie skutecznie leczyć tego typu zaburzeń. Tak niestety też się dzieje, gdy za hospitalizacją, która dąży do tego, by przywrócić bezpieczną masę ciała, nie idzie terapia psychologiczna czy często też terapia psychiatryczna. Chora osoba może bowiem przybrać na wadze, choćby po to, by najszybciej opuścić szpital. Natomiast w jej głowie to nic nie zmieniło, jeśli nie pracuje z terapeutą. Wtedy wciąż w niej funkcjonują bardzo niezdrowe schematy. To one właśnie będą powodowały, że ta osoba ostatecznie wróci do swoich wcześniejszych nawyków prowadzących do obniżenia masy ciała i nie tylko.
Dlatego czytając różne historie osób dotkniętych zaburzeniami odżywiania, można natknąć się na taki wzór: leczenie, przybranie na masie ciała, znowu odchudzanie, zmniejszenie masy ciała, powrót. Mówię tu akurat o osobach z anoreksją. Natomiast, tak jak wspomniałam, samo osiągnięcie pewnej masy ciała nie definiuje momentu wyzdrowienia.
Mit 7: Zaburzenia odżywiania powodują całkowite wyłączenie chorego z życia
Ostatnią rzeczą, o której chcę powiedzieć, jest fakt, że zaburzenia odżywiania znacząco utrudniają prowadzenie normalnego życia. Szczególnie, jeśli pojawiają się u chorego okresy hospitalizacji. Natomiast zdecydowana większość osób, w trakcie trwania swojej choroby i leczenia, pozostaje aktywna. Przez to czasem trudno zauważyć coś niepokojącego: dziecko normalnie chodzi do szkoły, przynosi dobre oceny; osoba dorosła pracuje, uczestniczy w życiu rodzinnym i towarzyskim. Istotnym jest więc, by mieć z tyłu głowy, że są to osoby, które są wśród nas. Osoby, u których nie widzimy problemu, bo tak jak wspomniałam, wielu z tych zaburzeń nie da się zobaczyć. Ten szokujący wygląd osób z anoreksją, jest często tym dość skrajnym stadium, do którego na szczęście nie wszyscy chorujący dochodzą. Trzeba też pamiętać, że wiele tych osób także sprawnie się maskuje poprzez odpowiedni ubiór, przez ograniczanie niektórych kontaktów i sytuacji, które byłyby dla nich ryzykowne (np. utrudniające kontrolowanie jedzenia).
…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………..
Nie można więc o zaburzeniach odżywiania myśleć wyłącznie przez pryzmat wyglądu i jedzenia. Jest to spłycenie tego tematu, które jednocześnie pokazuje wciąż ogromne niezrozumienie zaburzeń odżywiania. A te są po prostu chorobami, które należy leczyć, które wymagają odpowiedniej interwencji i opieki osób chorujących.
Są to jednak zaburzenia, z których da się wyjść, choć wymaga to bardzo dużej pracy. Jest to praca nie tylko samego chorego, ale również jego otoczenia. Zwłaszcza, gdy mówimy o dzieciach lub nastolatkach. Natomiast da się to zrobić.
Z tą nadzieją i myślą chcę więc zostawić wszystkich słuchaczy. Zarówno tych, którzy chcieli się zwyczajnie dowiedzieć czegoś na ten temat, jak i tych, którzy kliknęli w ten odcinek z konkretną myślą w postaci „znam to z autopsji” lub „znam to, bo towarzyszy to komuś z mojego najbliższego otoczenia i w związku z tym chciałbym/chciałabym dowiedzieć się więcej.”
Na kolejne odcinku podcastu zapraszam w poniedziałek, jednocześnie zachęcając do obserwowania moich mediów społecznościowych @edukacja_dietetyczna na Instagramie lub Facebooku oraz do kontaktu.
Do usłyszenia.
